środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział V cz. I

Rozdział V: Znak

  Ruszyłam za nim.
Weszliśmy do hallu o bardzo nowoczesnym wnętrzu*:

 - Daj walizkę, poniosę ją, a ty pójdź do salonu, tam już są wszyscy. - powiedział pan C. wskazując na schody. Bez słowa ruszyłam w ich stronę.
Powinny mnie teraz zżerać nerwy, w końcu zaraz poznam osoby, które niedługo mogą stać się moją rodziną... Moja rodzina - jak to cudownie brzmi - pomyślałam.
 - No dobra, jak będzie tak będzie - szepnęłam do siebie pokonując ostatnie dwa schodki.
Aby jeszcze odrobinkę przeciągnąć ten moment postanowiłam nieco się rozejrzeć:

Jeja, niektórzy to naprawdę nie mają co robić z kasą...
Dobra, skup się! – pomyślałam – Musisz przecież jeszcze znaleźć ten salon!

Zaczęłam więc rozglądać się na wszystkie strony i subtelnie zaglądać prze uchylone drzwi,
musiałam przyznać, że mieli nie zły gust. Podeszłam cichutko ogromnego wejścia, przywodzącego na myśl zmniejszony łuk triumfalny. Pokonałam ostatni zakręt i...
zobaczyłam Rosalie całującą się z jakimś wielkim osiłkiem, który wyglądał jakby mógł z łatwością podnieść co najmniej tonę! W mojej głowie kotłowały się tysiące myśli;
Co jest do cholery?! Kto to?! Rosalie zdradza Carlisle’a?! A co jeśli to jeden z ich „wychowanków”?! Rosalie zdradza Carlisle’a z jednym z adoptowanych podopiecznych?! Czy to po to im jesteśmy?! Do t e g o ?!! TO OBRZYDLIWE!!!
Stałam tak oburzona i sparaliżowana strachem jednocześnie, nie mogąc uwierzyć w to co widzę, a moją złość potęgował fakt, że obściskująca się para najwyrażniej nie zdawała sobie sprawy z tego, iż nie są sami.
Tej okropnej scenie przypatrywał się także niezbyt przystojny i raczej chudy, – po zobaczeniu tego niedźwiedzia każdy wydawał się być chucherkiem – rudowłosy młodzieniec. Nic nie powiedział. Pokręcił jedynie głową ze złośliwym uśmiechem malującym się na twarzy przysuwając się przy tym lekko do ściany o jasno-kremowej barwie. Jego rozbawienie rozwścieczyło mnie do tego stopnia... po prostu nie wytrzymałam i z twarzą czerwoną jak burak pobiegła m w stronę łazienki (wiedziałam gdzie jest, bo podczas mojego szybkiego zwiedzania domu drzwi do niej były otwarte na oścież). Wpadłam do niej, automatycznie przekręcając zamek.
Moje zdziwienie było nie do opisania, gdy zdałam sobie sprawę, iż nie jestem sama...

___________________________________________________________________________________
* Miałam opisywać a zdjęcia dodawać w "linki i dodatki ♥" ale mam totalnego lenia. =[ Sorrki


***

Wiem, wiem - zawaliłam. Rozdział miał się ukazać duużoo wcześniej,
albo powinien być 5* dłuższy.
No cóż, pozostaje mi tylko przeprosić.
Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie, w końcu jak każda blogerka mam swoje życie.
Liczę na szczere komentarze!!

PS: Jeśli którakolwiek z was ma pomysł na utwór do tego rozdziału to napiszcie.

:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*Krulica