środa, 29 stycznia 2014

Rozdział IV


Rozdział IV: „Gwałtowne przebudzenie”

 Hej Kochani!
Wiem, wiem - napisałam, że n macie się spodziewać dopiero w lutym, ale się rozchorowałam i miałam masę czasu, na pisanie.
Znacie powiedzenie "szczęście w nieszczęściu"?
No właśnie.
Pozdrawiam z pod ciepłej pierzynki.
:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:*:-*:-*:-*:-*:-*
Wasza Krulica

***

(Narracja Kaylie)

Jechaliśmy do domu Cullen’ów. Znowu. Po tym jak wróciliśmy z lasu Lio oraz Kris przytulili mnie i zaczęli mnie przepytywać, ale Rosalie ucięła rozmowę i zarządziła powrót do samochodów. Teraz siedziałam na tylniej kanapie jej wozu, rozmyślałam o mojej dziwnej wizji. O wstrząsającej torturze, o obcojęzycznym pytaniu, pojawieniu się nazwiska Cullenów jako tych „złych”, a najintensywniej o małej dziewczynce, Kaylie. Czy to mogłam być ja? Czy był choć cień szansy, że owo wydarzenie nie była niczym innym, niźli moim, mrocznym wspomnieniem?? Nie wiedziałam tego. Im dłużej się nad tym zastanawiałam, tym więcej miałam wątpliwości, pewna byłam w zasadzie tylko jednego:
Nie wiem o sobie wielu rzeczy...

Dwie godziny później - garaż Cullen’ów:

-          Kay! Kay, wstawaj! – szepnął teatralnie Ian.
-          Yyyyy co? – wydukałam sennie.
-          Jesteśmy na miejscu! No choć! – powiedział wyciągając mnie za kaptur bluzy. Ja, jak to ja oczywiście ”musiałam” się wywalić.
-          Złotko, nic ci nie jest?! – zapytał Kris pomagając mi wstać, on i Lio byli dla mnie niczym rodzeństwo, bardzo ich kochałam. Nie chciałam by zamartwiał się z mojego powodu, więc postanowiłam skłamać:
-          Nie przejmuj się Kris, po prostu chce mi się spać. – ziewnęłam dla lepszego efektu – Jest dobrze.
-          Jasne. – powiedział, po jego minie wywnioskowałam, że mi nie wierzy, ale rozumie, iż nie chce na ten temat rozmawiać. – Chodź już lepiej, pomożemy państwu Cullen z walizkami.
Dopiero teraz przeleciałam wzrokiem po otoczeniu, byliśmy w jakimś budynku o ścianach barwy śniegu, pod wschodnią ścianą (przynajmniej zdawało mi się, że wschodnią – nadal byłam lekko zdezorientowana) znajdowały się trzy metalowe regały sięgające – wcale nie niskiego – sufitu, półki były po brzegi zapełnione różnorakim, specjalistycznym ustroństwem, o którym mogłam powiedzieć jedynie, że – chyba – służy do grzebania w motorach
i samochodach.
Wyszliśmy przez osobowe drzwi umieszczone zaraz obok podnoszonej bramy do pojazdów. Wzieliśmy swoje torby i skierowaliśmy się do domu.
Był bardzo ładny:
Miał nowoczesne metraże, ciemno szare ściany, a od pierwszego piętra w górę obłożony drewnem. Nie zabrakło w nim balkonów i ogromnych okien. Jedyną jego wadą było to, iż stał w lesie – samotnie – bez sąsiadów.
-          Kaylie, czy coś się stało? – zapytał ktoś, spojrzałam w tamtą stronę, owym „ktośem” okazał się pan Cullen.
-          Nie, wszystko dobrze. – powiedziałam zdając sobie sprawę, że stoję nieruchomo na środku sporej werandy. Pokręciłam odrobinę głową aby wreszcie oprzytomnieć. – Po prostu podziwiałam dom. – wytłumaczyłam zgodnie z prawdą, chyba po raz pierwszy tego dnia. Po czym dodałam już spokojniej i wolniej:
-          Jest piękny.
-          Mi też bardzo się podoba, to projekt mojej żony. Choć poznasz ją i resztę. – powiedział ciepłym i przyjaznym głosem.
Ruszyłam za nim...


  Muzyka = Katty Perry - The One That Got Away

Mam nadzieję, że się podobało!
Zapraszam do komentowania!


7 komentarzy:

  1. Fajny rozdział, ale, błagam, znajdź sobie betę.
    Pozdrawiam, Agnes

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, tu Żanetka.
    Super rozdział, bardzo fajny!
    Zastanawiam się... u Ciebie Rose to naprawde żona Carlisle'a? A może to jakieś nieporozumienie?
    Dodaj szybko nową notkę pliśś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama zobaczysz... ;P
      A nn, cóż mam już jakiś zarys, ale dodam za jakieś 2/3 dni.
      :-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*Krulica

      Usuń
  3. Rozdział bardzo fajny. Wręcz zajebisty.
    Czekam na kolejną notkę.

    Pozdrawiam i życzę weny:Domi

    OdpowiedzUsuń

Jeśli czytasz to komentuj, jeśli nie umiesz to napisz chociaż czy Ci się podobało. Klawiatura nie gryzie!